wtorek, 22 lipca 2014

Wakayjne zawieszenie!!

Taaaak c:
Suzy teraz pewnie, (no nie wiem która godzina xdd) tam jest, więc grzała się za pewne na słońcu pięknej ciepłej Hiszpanii :) Tak Suzy, poleciała wczoraj do Hiszpanii :33
Więc jest już wesoła i może się opalić XD
Ja też wyjadę 1 sierpnia, a właściwie 2 w nocy, by po południu być w Pensjonacie nad morzem :).
Więc, tak, odeszłam - nie chcę zostawć Zuzi samej, więc tu zostanę. To tak: Blog zostanie zawieszony aż do powrotu nas obie :)
Bardzo dziękuję za przeczytanie.

AHA! xD Bo zapomnę, wczoraj Suz kazała mi powiedzieć że jak bd pisać tą notkę, mam powiedzieć że Was Pozdrawia! :33
Całuję mocno!!
A tak wg, a wy gdzie lecicie, jedziecie, czy płyniecie xd?
A jak jeszcze nie wyjechaliście "Życzę wam udanych wakacji!!"
Gaabi :3



XDDDDD

sobota, 19 lipca 2014

Rozdział 8. "Kino Samochodowe"

~Leon~
Nagle deszcz przestał padać, a my oderwaliśmy się od siebie. Patrzyliśmy w swoje oczy z nieporozumieniem. Byliśmy zmieszani, kolejny raz się pocałowaliśmy, ale to nie był taki pocałunek jak ostatnio on był... inny... taki bardziej magiczny. I tym razem był dłuższy i romantyczniejszy.
  - Eee - zaczęła Violetta.
- Zapomnijmy o tym- stwierdziłem
- Tak, masz rację, zapomnijmy... przyjacielu - powiedziała i walnęła mnie w ramie. Spojrzałem na nią z dziwnym uśmiechem, a po chwili roześmialiśmy się.
- Dobra, przestało padać - fakt, przestało - chodź wracamy i pogadamy - spojrzała na mnie, a ja pokiwałem głową, i zaczęliśmy iść.
- A to już koniec naszego dnia czy jeszcze coś później robimy?- zapytała.
- Wiesz pomyślałem o czymś - powiedziałem - ale potrzebne jest moje auto.
 - No to kierunek twój dom!- krzyknęła i poazała ręką drogę
Zaśmiałem się tylko po czym szybko zaczęliśmy iść w stronę mojego lokum.
- Nogi mnie już bolą.- zaczęła narzekać Violetta.
- To chodź! - krzyknąłem i wziąłem ją na ręce.
- Aaaaa- krzyknęła z zaskoczenia
- Spokojnie - zaśmiałem się.
 Po chwili już się przyzwyczaiła, objęła swoimi kruchymi rączkami moją szyję i patrzyła się na moją twarz.
- Co tak się na mnie patrzysz - spytałem.
 - Myślę czy byś się zgodził mnie tak nosić codziennie do szkoły. Leń ze mnie -stwierdziła.
 - Czemu nie - mówiłem śmiejąc się.
 - Taka darmowa siłownia. W sumie na inną nie masz czasu - dopowiedziała.
-Powiesz mi w końcu co ty takiego robisz, że to taka tajemnica?- dopytywała się- Może ty jesteś w mafii?
- Może - odpowiedziałem tajemniczo.
 - Zaczynam się bać....Verdas jak do mnie kiedyś przyjdą jacyś twoi kolesie to nie ręczę za siebie i jestem u ciebie w domu z patelnią żeby ci porządnie przydzwonić.
- Spokojnie, nie jestem w Mafii, nie powiem ci nic - wystawiłem jej język.
 - Ej no!- oburzyła się
- przestań się foch'ać - powiedziałem i jakoś pocałowałem jej policzek. A ona się tylko uśmiechnęła pod nosem
- Też Cię kocham - zaśmiałem się.
Pokiwała głową z bezaprobatą.
- Jesteśmy - oznajmiłem gdy zorientowałem się że jesteśmy pod domem.
- Chodź przebierzemy się, bo jesteśmy cali mokrzy.- stwierdziłem i otworzyłam drzwi do domu
- A ja? Mam się w twoją koszule przebrać? - spytała .
 - Nie dam ci coś Fran, właśnie ciekawe czy jest w domu...
Postawiłem ją na nogi, po czym otworzyłem drzwi. Chyba jednak nie było nikogo w domu...
 Choć do Fran, zrobimy jej przegląd szafy.- zacząłem zacierać ręce i śmiać się dziwnie
- Ja cię przypilnuje! - walnęła mnie w ramię - nie pozwolę jej namącić w szafie.
- Dobrze mamo.
- Nie mów do mnie mamo!
 - No ok, chodź bo zaraz będziemy chorzy.
Weszliśmy na górę po schodach. Pokazałem jej pokój Fran i powiedziałem by weszła i coś sobie wybrała. A sam poszedłem do siebie się przebrać.
 Kiedy wszedłem do mojego pokoju ściągnąłem koszulkę i otworzyłam szafę w cel znalezienia koszuli. Po chwili usłyszałam, że drzwi się uchylają i weszła Viola.
- Leon - zaczęła, ale przestała mówić, ogarnąłem że jestem bez koszulki i szybko jakąś koszule założyłem - Nooo, to ten jej szafa jest zamknięta....
- A tak po za tym mogłeś tak zostać.-powiedziała siadając na moje łóżko
- Jestem aż tak przystojny? - poruszałem brwiami na co ona się zaśmiała.
 - Nie.- stwierdziła, a ja do nie podszedłem
- Nie? - spytałem.
 - Nie- droczyła się ze mną
- Nie? - powtórzyłem słowo.
 - Nie.- podszedłem o niej
- Czyli mogę ściągnąć koszule? - spytałem.
 - Mi tam obojętnie- stwierdziła
- Dobra - wzruszyłem ramionami i ściągnąłem koszulę. Nie zareagowała ale uśmiechnęła się.
- Dobra to teraz chodź mi otwórz szafę Fran - powiedziała obojętnie. 
- Najpierw przyznasz, że jestem boski i bosko wyglądam bez koszulki- zażądałem.
- Mam kłamać? Sory, ale u spowiedzi byłam..
- To nie będzie kłamstwo.
- Będzie, przykro mi...
- Oj no powiedz, ze jestem boski!- powiedziałem zrezygnowany- To podniesie moja samoocenę!
- A ona nie jest już za wysoka? - zaśmiała się - Nie będę kłamać!!
 - Mam bardzo niską samoocenę.- powiedziałem ze smutną miną - Prooooooooooooszę.- powiedziałem i nachyliłem się nad nią. Wzruszyła ramionami i przytuliła się do mojej klaty.
- Nie - szepnęła.
 - A jak zrobię ci kakałko?- zapytałem
- Nie - powtórzyła.
- A ja miałem taką ochotę na kakałko!- krzyknąłem
- Możesz zrobić ale nie - zaśmiała się, wstała i pociągnęła mnie w stronę pokoju Francesci
 Kiedy jakoś otworzyłem tę szafę Violetta stanęła przed nią i powiedziała zdanie, którego ja nie cierpię jak tak mówi.
- W co mam się ubrać.?
- We wszystkim wyglądasz pięknie - powiedziałem, po czym usiadłem na łóżko Fran.
 - Leoś pomóż mi.- powiedziała błagalnym głosem.
 Po 10 minutowym namyśle stwierdziliśmy z Violą że ubierze się w to. Ona jest bardziej wybredna niż Francesca! Wyszliśmy z domu, a na polu świeciło słonko. Uśmiechnięty otworzyłem Violettcie drzwi a sam usiadłem na miejsce kierowcy. Gdy już siedzieliśmy na siedzeniach, włączyłem radio, po czym zacząłem śpiewać razem z Violettą naszą ulubioną piosenkę. Zaczęliśmy się wygłupiać, chodź jechaliśmy, no ale droga nie była zakorkowana i można było jechać swobodnie.  Po około 20 minutach dojechaliśmy na miejsce. Kino samochodowe. Kupiłem bilety, popcorn i cole. Violetta była bardzo zdziwiona. Po 10 minutach w końcu zaczął się seans. Na początku był nie zbyt ciekawy, tylko, jakieś "Co mam robić?" to niezdecydowanie. Po jakiś 20 minutach film się rozkręcił i zrobiło się naprawdę ciekawie. Kątem oka patrzyłem na Viole, patrzyła na ekran z takim zainteresowaniem...
Zajadała się popcornem aż jej się uszy trzęsły. Założę się, ze jakbym jej tam dał chusteczkę to byją pewnie zjadła. Mnie film tez wciągnął i w sumie był bardzo fajny.



***

Cześć <333
Czo tam? 
Bo u Gabi dobrze <3
Gabi jedzie nad morze!! <3
Dlaczego Gabi mówi o sobie w trzeciej osobie? 
Gabi nie wie..
Coś ważnego!!
Blog zostanie jednak zawieszony na dłużej!! Po prostu, mnie nie bd od jakiegoś 1 Sierpnia do 16. A Suzy sama nie bd pisać :)
Przykro nam :c
No dobrze, jeszcze napiszemy wam notkę... 
Żegnam <333 *-*

Jakby nie wyglądał. Jest boski <33333 *-*

piątek, 18 lipca 2014

Rozdział Na dole :3

Cześć, piszemy do was z informacją że jak zjedziecie na dół lub klikniecie tu. Znajdziecie się na rozdziale :)
 Piszemy dlatego, iż na pulpicie nawigacyjnym blogera się to nie wyświetliło.
ZAPRASZAMY <333



Leoś podrywa <3 :) 

Rozdział 7. "Ciasto czekoladowe"

~Leon~
 Siedzimy na ławce w parku, i rozkoszujemy się lodami. Dobrze, że w porę przerwałem Violettcie, ponieważ znów by się zaczęło, przecież nie powiem jej dlaczego nie mam czasu, kiedyś na pewno ale nie teraz. Jak zjemy lody, pójdziemy albo do kawiarni, albo na piknik, a na potem coś zaplanowałem.
 - Co teraz?- zapytała Viola?
- Piknik vs kawiarnia - powiedziałem.
- Piknik!- krzyknęła z głosem dziewczynki, a ja zacząłem się śmiać.
- Dobrze, tylko wiesz, potrzebujemy koca no i jedzenia - zaśmiałem się.
- To teraz zadzwońmy do Olgi żeby nam coś przygotowała, a my powoli pójdziemy do mojego domu.- powiedziała genialna Viola
- Oczywiście - wstałem i podałem rękę mojej przyjaciółce.

 ***

 ~Violetta~
Właśnie leżę sobie z Leonem na kocu i jest mi bardzo przyjemnie. Słońce dziś bardzo świeci, wiatr owiewa nasze twarze i jest super.
Cały czas jestem uśmiechnięta od ucha do ucha, tule się do Leona jak do misia. Osoby które koło nas przechodzą tylko mówią "Oooo jaka słodka para" a my tylko się śmiejemy. Trochę mają rację, często wyglądamy jak para i słodko razem wyglądamy, ale jesteśmy tylko przyjaciółmi. I co z tego, ze często trzymamy się za ręce i co z tego, ze jesteśmy wolni, my jesteśmy przyjaciółmi.
Chodź czasem sama w to nie wierze. Bo ja oglądam nasze zdjęcia, to wyglądamy na takich zakochanych jak z filmu! Normalnie bajka, cieszę się że ja i on to przyjaciele. Tylko Przyjaciele, uśmiechnięta podziwiałam kształty na niebie.
 - Ta wygląda jak serce!- pokazałam palcem na jedna z chmurek
- Czy tobie też wydaje się to dziwne? - powiedział i spojrzał na mnie poważnym wzrokiem, po chwili oboje się śmialiśmy. To przecież jest tylko przypadek... tak?
 - Tak! Tylko przypadek!- potwierdziłam
- Co co mówisz? - popatrzył na mnie Leon, no tak, zadał mi inne pytanie...
 - No mówię, że to przypadek.- znów powiedziałam- Zobacz! A tam jest kwiatek!- odwróciłam jego uwagę .
- Dałem ci podobny ostatnio - zaśmiał się.
- Ty mi tyle kwiatów dajesz, że nie ogarniam, ale każde są piękne.
- Piękne dla pięknej - powiedział, a ja się zarumieniłam.
- Dziękuje - powiedziałam speszona.
-  Uwielbiam jak się rumienisz, słodko wyglądasz.-szepnął mi na ucho
- My serio zachowujemy się jak para! - krzyknęłam.
- A ja lubię się tak zachowywać.- stwierdził. Zaśmiałam się na jego słowa.
- Dobra, chcesz winogronko?- zapytał mnie biorąc kiść winogron z koszyka
- Daj - chciałam sobie urwać, ale on mi jedno wpakował do buzi.
-Hahaha! Twoja mina jest bezcenna!- zaczął się śmiać. W tym czasie, ja mu wsadziłam do buzi jedno winogrono.
 - Ej!!!! No weź! Teraz ja! Co chcesz- zaczął szperać w koszu.
 - A co jest? - zaczęłam pytać śmiejąc się.
 - Dużo rzeczy. Olga chyba chce mnie utuczyć.- zaśmiał się i poklepał po brzuchu
- O truskawki są! - krzyknął.
- W czekoladzie!- krzyknęłam i wzięłam pudełko od niego
- Ejj! ja też chcę! - oburzył się.
 - Nie dostaniesz!
- Pffffff
 Ja mam tutaj ciasto czekoladowe!- krzyknął wyciągając je z koszyka
Popatrzyłam na niego wzrokiem zabójcy i rzuciłam się na Leona.
- Dawaj!- krzyknęłam kładąc się na niego
- Nie - zaśmiał się złowrogo. Zrobiłam smutną minkę
- Leoooooooś...... Nie dasz swojej kochanej Violci?
- A Violcia dała truskawki swojemu ukochanemu Leosiowi? - zapytał.
 - Ale ja cię tak ładnie proooooooooszę.- przeciągałam słowa.
- Jaaaaaaa też Cię ładnie prosiłem - wystawił mi język.
 - Śmiesznie wyglądamy.- powiedziałam, kiedy ogarnęłam, że cała leżę na Leonie
-No chyba. - zaśmiał się - idziemy już czy nie? - spytał.
- Idziemy.- stwierdziła, i wstałam z niego. W tym momencie poczułam jak coś na mnie kapie.
- Leon Szybciej bo zaraz się rozpada!- popędziłam Leosia.
- Dobrze już idę - gdy mówił ostatnie słowo, zaczęło lać jak scebra.
 - Biegniemy?- zapytałam się.
- Pewnie - zaczęłam biegnąć, chodź w tych butach nie było to łatwe, i właśnie w pewnym momencie zaczęłam lecieć w tył. Przygotowałam się na spotkanie trzeciego stopnia z chodnikiem, ale jakimś cudem tak się nie stało. Może umarłam i nie czuję bólu?
Leon mnie złapał, ale w dość nietypowej pozycji, moje usta dotykały jego... i powstał pocałunek...

***
Cześć i czołem! 
Suzy pozdrawia i daje wam rozdziałek ^^
Mamy nadzieję, że wam się spodoba :)
Musimy wam z przykrością oznajmić, że blog na 2 tygodnie zostaje zawieszony. 
Powód? Wakacje.
Ja wyjeżdżam w poniedziałek,a Gabi za za tydzień.
Bardzo nam przykro, ale mamy nadzieję, ze będziecie z nami po tej przerwie.
Zapraszam jeszcze wszystkich na blog Gabi 
A na koniec uroczy Leoś.

czwartek, 17 lipca 2014

Rozdział 6. "Verdas wstawaj!"

~Leon~
Siedziałem na miejscu i w dalszym ciągu drapałem się po głowie. Co powiedzieć? Nie mam dziewczyny, no ale jak mu to powiedzieć. Z drugiej strony jakbym to powiedział przestał by nas swatać. Co robić, co robić. Violetta patrzyła na mnie z wyrzutem, zawsze wszystko sobie mówimy, a teraz ukrywał bym przed nią takie coś, ale z drugiej strony nie miałem co ukrywać.
- Nie nie mam - odparłem po chwili. Po mojej odpowiedzi German przybrał bardzo dziwny wyraz twarzy. Coś jak taki jeden zielony stworek co na gwiazdkę leci w telewizji. Ze zwykłego uśmiechu w taki jakiś jakby coś planował.... Nie no on nas teraz będzie swatać....
 - Mówisz, że nie masz dziewczyny - powiedział i zaczął się szyderczo uśmiechać.
 - Tak i na razie jej nie szukam.- wolałem mieć pewność, ale z resztą jeśli chodzi o pana Castillo nie można mieć stu procentowej pewności że nie będzie nas swatać.
- Oj, nie kłam - powiedział do mnie - na pewno szukasz, a ja mam idealną kandydatkę - kontem oka popatrzyłem na Viole miała głowę schowaną w rękach, musiało jej być teraz głupio.
- Tato, jeżeli Leon mówi, że nie szuka - podkreśliła słowo nie szuka- dziewczyny i proszę daj mu już spokój.- wtrąciła się Viola.
- Violu, nie wtrącaj się - skarcił ją German.
- Ta dziewczyna jest piękna. Ma brązowe włosy z takimi jasnymi końcówkami, śliczne brązowe oczy, jest zgrabna i ma piękny głos.- zaczął mi mówić o tej dziewczynie, a ja już wiedziałem, że to Violetta
- Tato - powiedziała z zaciśniętymi zębami Violetta.
- Córcia, nie chcesz żeby Leon znalazł sobie dziewczynę?-- zapytał German
- Jak on nie chcę, to mu nie mów o nikim - powiedziała, widocznie zła.
Całą napiętą sytuacje rozluźniła Olga, która właśnie weszła z deserem.
- Kto chcę ciasto czekoladowe - spytała i zaczęła kroić pokarm.

 Następny dzień.
 Mój błogi stan snu zakłócił dzwonek telefonu. Kto o ej porze dzwoni? I o do mnie? W weekend? Ludzie serca nie mają. Nie otwierając oczu zacząłem macać kołdrę w poszukiwaniu tego cholerstwa. Kiedy już go znalazłem odebrałem i pół przytomnym głosem zacząłem rozmowę.
- Halo - wymamrotałem.
- Cooo? Aha, to ty. Czy śpię? Nie! No co ty - zacząłem kłamać.
 - Verdas! Nie rób sobie ze mnie żartów! Jak można być takim leniem jak ty?
- To przez twojego ojca! Trzymał mnie u ciebie nie wiadomo ile - odparłem.
 - Ty nie mieszaj w to mojego ojca! Co tydzień nie można cię wywlec przed 15 z domu bo ty w łóżeczku leżysz! Już ubieraj się zaraz jestem pod twoim domem! jest piękna pogoda, a ty tylko w domu byś siedział!
pierwsze zdanie jest jak w kłótni małżeńskiej
- Vio - zacząłem mówić ale usłyszałem tylko pipczenie.
 Nie pozostało mi nic innego jak wstać. Ostatnio gdy zlekceważyłem takie jej gadanie przyszła do mnie do pokoju i wylała mi lodowatą wodę na głowę, albo ściągnęła mnie siłą z łóżka za nogi, albo krzyknęła "Leon zrobiłam naleśniki" a ja głupi dałem się nabrać i wtedy w ekspresowym tempie przybiegłem do kuchni zastałem tylko sucharka na stole i Violę zajadającą się naleśnikami.
Więc szybko zwlokłem się z łóżka wziąłem jakąś spodnie i koszule. Poszedłem w stronę łazienki, tam umyłem zęby, umyłem się cały, tylko włosy zostawiłem suche. Gdy się wytarłem ubrałem niebieską koszule w kratę i jasne spodnie. Zbiegłem na dół zrobiłem sobie kanapkę, i usłyszałem dzwonek do drzwi, gdy poszedłem otworzyć w między czasie jadłem kanapkę, za wrotami stała uśmiechnięta Viola. Ubrałem buty, biorąc ostatni kęs kanapki.
 - Cześć stworze, który mnie budzi w środku nocy.- zacząłem rozmowę i cmoknąłem Violę w policzek
- Witaj, śpiochu - powiedziała - widzisz, jak chcesz to potrafisz wstać - zaśmiała się.
 - Nie chciałem tylko ty mnie zmusiłaś
- Będziesz mi to wypominać - powiedziała i zrobiła tzw "foch'a"
 - No bo przez ciebie muszę wstawać tak wcześnie w dzień kiedy mam wolne- powiedziałem- A ty się nie gniewaj na mnie
- Pfff.
- A tak w ogóle to gdzie idziemy?-zapytałem
- To tak! Pierwsze na lody, a potem się zobaczy. - powiedziała i złapała mnie za rękę, zaczęła ciągnąć w stronę budki z lodami.
- Aha, czyli jeżeli dobrze wiem, to idziemy do naszej ulubionej kawiarni.
- O tak! - krzyknęła.
 - No dobra, ale co później robimy? Może piknik? Wiesz w naszym ulubionym parku.
- Pewnie - pocałowała mnie w policzek
 - Jeszcze ci dziś chyba nie mówiłem, ale pięknie wyglądasz.- powiedziałem
- Oj dziękuje! - uśmiechnęła się - a tak w ogóle Leosiu - zaczęła tak słodko. Będzie mnie wypytywać. Za nim cokolwiek zdążyła przerwałem jej.


***
Hey Hey ;>
Z tej strony Gabi :3
Dzisiaj będzie pełno zdjęć tutaj :D
Ale istotne pytanie:

Jak wam się podoba wygląd? Dobrze się czyta? Mamy zmienić?  


Hahaa :D Wy tak myśleliście WTF?! Leon ma dziewczynę, a tu takie zaskoczenie.
Spokojnie dziewczyny, mnie też by zdradzał XD
Idziemy brać się za next bo mamy wenę. 
Dodałyśmy zakładkę Spis Rozdziałów. Oraz "Zapytaj Bohatera
I teraz tak; Gif, screeny naszych epickich rozmów i coś coś coś ^ ^



Ten rozchwytywany Leon XD









No to tak, te nasze rozmowy :D
Dwie z wczoraj, ostatnia z dzisiaj :D


I na koniec ^ ^
Boska, genialna, oraz superowa Suzy, wynalazła pewne zdjęcie, które przerobiła. Ale co z tego? Wszystko co do Joty się zgadza: 


Czyż nie?


CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ=DAJESZ NAM UŚMIECHY I CHĘCI NA NOWY ROZDZIAŁ :)

środa, 16 lipca 2014

Rozdział 5. "Masz dziewczynę?"

~Violetta~
Właśnie, stoję na korytarzu, minęły już trzy lekcje a Leon mnie unika. Czy zrobiłam lub powiedziałam coś nie tak? Nie wiem, ale mam zamiar się dowiedzieć. Przy oknie stoją dziewczyny, pójdę do nich tak dawno nie rozmawiałyśmy. Gdy szłam w ich stronę, zaczęły się do mnie uśmiechać co odwzajemniłam.
- Hej - powiedziała Fran.
 - Cześć dziewczyny.- powiedziałam kiedy do nich dołączyłam- Co tam u was?- zapytałam
 - A nic, trochę nam Cię brakowało - powiedziała, i się uśmiechnęła.
 - Mi was też brakowało.- powiedziałam i położyłam głowę na ramię Lu
- Dziwne że nie jesteś z moim bratem - zaśmiała się. Mam pomysł! Jej się spytam, na pewno będzie wiedzieć!
- Moje życie nie kręci się wokół Leona, a właśnie, Fran co się z nim dzieje? Coś ukrywa.- powiedziałam
- Eee, a co ma się z nim dziać? Nic nie ukrywa - powiedziała i zaczęła ściskać bransoletkę. Kłamie! Zawsze tak robi jak kłamie!
- Fraaaaan?- zapytałam przeciągając a i popatrzyłam na nią z groźną miną.
- Taak?! Co?! Aha, już idę! - zaczęła udawać że ktoś ją woła i uciekła. Popatrzyłam na dziewczyny, pokiwały przecząco głowami, one nie kłamały to widać.
 - Ona tez coś ukrywa.- stwierdziłam, a moje koleżanki pokiwały głową ze zgodą
- Dowiem się co - szepnęłam.
- Viola, a co z Zack'iem?- zapytała Naty, próbując zmienić temat
- Nie ma Zack'a. Zerwaliśmy - powiedziałam szybko.
- Jest!- krzyknęły na raz, a ja się zaśmiałam
- Znaczy, - powiedziała Naty - Tak nam przykro. A dlaczego?
- Na prawdę słychać ten wasz żal.- zażartowałam- Źle coś zrozumiał.- powiedziałam
trochę przygnębiona
- A co? - uniosły brwi do góry.
- Emmm no wiecie, taka jedną sytuację.... Powiem prosto z mostu, pocałowałam Leona on to zobaczył i nie umiał zrozumieć, że to tylko przyjaciel
 - Aaaaaaa! - zaczęły piszczeć. - Jesteście razem? - zapytały.
 - Nie!- krzyknęłam już na prawdę zmęczona tym wszystkim- Dziewczyny to mój przyjaciel! Ogarnijcie się wszyscy!- krzyknęłam
- Dobrze przepraszamy - odezwała się Lu.
 - Dobra, koniec tego tematu. Idziemy na chemię.- zarządziłam
- Tak, - odpowiedziały i poszłyśmy do Sali. Fran I Leon już siedzieli w sali... razem. Dlatego też usiadłam sama. Cały czas o czymś rozmawiali udało mi się wychwycić słowa Leona "Ona ani nikt nie może się o tym dowiedzieć, pamiętaj Fran" A potem, już nie usłyszałam nic. Szkoda, ze nie mówi mi całej prawdy, w końcu jesteśmy przyjaciółmi. Ja mu zawsze wszystko mówię. Muszę się dowiedzieć co ukrywa.
- Verdas do odpowiedzi! - powiedziała Nauczycielka. Fran czy Leon? Ciekawe kto pójdzie.
- Prozę pani, ale w klasie  są dwie osoby o nazwisku Verdas.- powiedział ktoś tyłu
- To pójdzie jedna i druga! - krzyknęła.
- O kurde- szepnął Leon
Usłyszałam to. Podsunęłam mu moje notatki, znaczy jemu i Fran. A przekazała je im Naty bo z Lu siedziała bliżej.Mam nadzieję, ze pamięta co mu mówiłam jak wracaliśmy tydzień temu do domu.
- No Panie Verdas, zapraszam - powiedziała nauczycielka z głupim wyrazem twarzy - A Panienkę zostawimy na deser. Klasa zaczęła się lekko chichrać, a ja miałam nadzieję, że jednak cos pamięta i nie dostanie jedynki. Świetnie, zachowuję się jak jego matka...
Zaczęła mu zadawać pytania, odpowiadał na wszystko. Pytała go bez końca, byle tylko się pomylił i niestety tak było ale tylko w jednym pytaniu, aż w końcu dała mu piątkę i usiadł z wielkim uśmiechem, a ja razem z klasą nie sądziliśmy że on może dostać piątkę.
Teraz poszła Fran. Jest bardzo pilną uczennicą i zawsze w oczach nauczycieli jest perfekcyjna, oprócz tej facetki. Pytała ją i pytała, a Fran świetnie odpowiadała i nawet dorzucała ciekawostki i poprawiała nauczycielkę. Wszyscy są pełni podziwu, że ma taką śmiałość, ale to jest Fran. I w końcu dostała 5+. Reszta lekcji, była sztywna, nauczycielka była oschła dla Leona i Fran, chociaż nie dla wszystkich ale taka już jest.
 Na przerwie siedziałam z dziewczynami i patrzyłyśmy co się zieje za oknem, przed szkołą. Zobaczyłyśmy Zack'a i tą blodi, a dziewczyny od razu zrobiły dziwną minę. Były zaskoczone
- A tak! Nie powiedziałam wam, ma nową dziewczynę - rzekłam obojętnie.
 - Ale, że już? Tak od tak? Skąd o tym wiesz?- zaczęły mnie pytać
- Spotkaliśmy się w parku, znaczy on mnie zaczepił i przedstawiał ją. Potem przyszedł Leon i zaczęliśmy udawać parę - powiedziałam.
 - I jak wam wyszło? Pewnie dobrze, wy razem tak słodkooooooooo wyglądacie. - powiedziała Naty
- No poszło, poszło - zaśmiałam się, - a kiedy odeszliśmy spory kawałek to... - zaczęłam im opowiadać.

Wieczór.
 Kiedy przyszłam do domu już czuć było piękne zapachy kolacji. Chwile porozmawiałam z Olgą, pomogłam jej i poszłam do pokoju. Tam odrobiłam lekcje i poszłam się przygotować do przyjścia Leona.
Wybrałam zestaw  po czym poszłam do łazienki, szybko się odświeżyłam, po czym ubrałam przygotowane ubranie, i zaczęłam robić makijaż, pomalowałam szybko paznokcie na biało, z efektu byłam zadowolona, szybko zeszłam na dół i chciałam pomóc Oldze, ale wyrzuciła mnie z kuchni "Bo tylko jej nabrudzę a nie pomogę" jak to ujęła.
 Mój tata w końcu wyszedł ze swojej nory (czyt. gabinetu) i usiadł w salonie. Ja jeszcze poszłam do pokoju, ale kiedy usłyszałam dzwonek od razu pobiegłam do drzwi żeby tata nie otworzył, niestety było za późno.
 - Dzień dobry - odezwał się Leon - cześć - powiedział w moją stronę.
 - Hej Leon, co tam u ciebie słychać?- zapytał tata i uścisnął rękę Leona
- Dobrze, dziękuje, a u pana? - spytał, mojego Ojca Leon.
 - A lepiej od kiedy Bill nie jest z Violą.- powiedział z grymasem na twarzy
- Jaki Bill? - spytał Leon. Był zdezorientowany.
 - Tata mówi, ze Zack to Bill, a Bob był Robem.- wytłumaczyłam
- Aha - zaśmiał się Leon.
 - Tak, ale nie mówmy już o tych frajerach, zapraszam do stołu.- powiedział tata
Poszliśmy po czym usiedliśmy przy stole, usiadłam koło Leona, a tata na nas patrzył z dziwnym, mega dziwnym uśmiechem.
 Już widzę jak w swoim móżdżku widzi nas na ślubnym kobiercu. Czasami to ja się go boję
W końcu zadał pytanie, skierowane do Leona.
 - To jak Leon? Mam nadzieję, że nie masz dziewczyny?
- Eeee - zaczął się drapać po głowie. Nie możliwe, to przez to nie ma czasu na siłownie? To tego nie chciał mi powiedzieć? Ukrywał to?

***
Witajcie witacie! 
W ten piękny środowy dzień wita Was Suzy! (oklaski) ^^
A oto przed Wami rozdziaaaaaaał 5!
Mamy nadzieję, że się spodoba :)
Gabson & Suzy

Rozśpiewani :D Germuś i Feduś <3
Czy tylko ja kocham Germana z tego opowiadania?

wtorek, 15 lipca 2014

Rozdział 4. "Oświadczył Ci się?"

 ~Violetta~
 Obudziły mnie promienie słońca, które przedarły się przez zasłony. Oparłam się łokciami, a po chwili wstałam do pozycji siedzącej. Lenie rozciągnęłam się i zsunęłam nogi z łóżka. sunęłam moje stopy na słodkie kapcie króliczki i zabierając po drodze ciuchy z garderoby poszłam do łazienki. Tam wykonałam wszystkie poranne czynności i ubrałam się w ten zestaw. Zeszłam do jadalni i z uśmiechem przywitałam domowników.
- Cześć wam - powiedziałam uśmiechnięta u ucałowałam w policzek mojego ojca.
- Cześć córeczko jak się spało?- zapytał wesoły, chyba się ucieszył z mojego zerwania
- Dobrze. - powiedziałam ze sztucznym uśmiechem.Usiadłam na moim miejscu, nalałam sobie kawy i zaczęłam smarować tosta dżemem
- Co tam u Leona. Rozmawiałaś z nim? - spytał mnie
- Tato- westchnęłam- Świat nie kręci się wokół Leona, jeszcze z nim dziś nie rozmawiałam i z tego co wiem wszytko u niego w porządku.
- Aha, no cóż. Nie zapomnij go zaprosić na dzisiejszą kolacje. A tak w ogóle jak to się stało że ty i Bill zerwaliście? - spytał. Czy on udaje głupka czy serio nie pamięta imienia mojego ex.
- Po pierwsze tato, to nie Bill tylko Zack, po drugie zobaczył coś, raczej scenę, która krótko mówiąc była dwuznaczna. - zaczęłam nieudolnie tłumaczyć mu sprawę tak, żeby nie dowiedział się wszystkiego
- Dwuznaczna? - zaciekawił się - o czym mówisz? Hmm?
- No dwuznaczna, zobaczył coś co nie wyglądało jakbyśmy byli z Leonem tylko przyjaciółmi.
- Czyli co - poruszał brwiami.
- Tato, musisz wszytko wiedzieć? Na prawdę to są moje sprawy i nie są zbyt interesujące.-powiedziałam z nadzieją, że odczepi się końcu od tego tematu
- Muszę, jestem twoim ojcem. No mów! - popędził mnie.
- No bo cmoknęłam Leona i Zack to obaczył i się wkurzył.- powiedziałam od niechcenia
- Gdzie go cmoknęłaś? - dopytywał. Ale on upierdliwy...
- No w usta..... Ale to było takie przyjacielskie.- powiedziałam i szybko dodałam tą drugą część
- Moja córcia! Moja córcia całowała się z Leonem! Kiedy ślub?! Jak najszybciej! Ramallo! - zawołał przyjaciela rodziny..
- Tak, German?- zapytał Ramallo, a ja patrząc na tą całą sytuację zrobiłam face palma i cicho się śmiałam
- Szykuj przyjęcie zaręczynowe. Leon Ci się oświadczył? - pokiwałam głową śmiejąc się - To to zrobi! Zapraszaj gości! - krzyknął uradowany, a ja spostrzegłam że muszę już wychodzić.
- Tato, słuchaj, ślubu, przyjęcia zaręczynowego, czy czegoś tam nie ma i nie będzie. Powtarzam ci, że to było przyjacielskie- mówiłam wolno i głośno, żeby mnie zrozumiał- A teraz muszę już iść do szkoły, Ramallo, a ty nic nie rób, nie zapraszaj ani nic. Jasne?- zwróciłam się do domownika. On pokiwał głową także rozbawiony a ja wzięłam torebkę i wyszłam z domu. Jak zawsze szłam dróżką przez park. Ćwierkające ptaki dodawały uroku temu miejscu, ciepły wiaterek także się unosił w powietrzu. Niestety cały uśmiech gdy zobaczyłam jego, w towarzystwie innej...Szedł z naprzeciwka z jakąś plastikową blondi. Ale szybko się pocieszył.... Boże... dlaczego ja z nim byłam? Widać jaki ma gust co do dziewczyn. Chyba nie jestem taka pusta i plastikowa?Nie na pewno aż taka nie jestem. Zbliżali się w moją stronę! Matko co robić? Co robić? Wyciągnęłam telefon udając że pisze z kimś tam. Niestety on musiał mnie zaczepić. A skoro już to zrobił to mu wygarnę.
- O Viola, chciałbym ci kogoś przedstawić.- zaczepił mnie
- Tak? Bo ja nie widzę tu nikogo normalnego. Stoisz tu w końcu ty, i ten plastik. - uśmiechnęłam się - więc kogo chcesz przedstawić?
- Ej? Gdzie widzisz plastika? Bo jest tu Zackuś i ja, najpiękniejsza dziewczyn a na świecie.- powiedziała blondi, która ma o wiele za piskliwy głos i o wiele za głośny
- Serio? Gdzie? - zaczęłam się rozglądać po parku.-Miss świata do nas przyjechała?
- Idiotko, mówię o sobie! Co ty jesteś głupia? A mówią że to blondynki są głupie.
- Bo niektóre przykład.- pokazałam na nią - Są i to bardzo głupie, a i nie mów na mnie idiotko, bo założę się, że nawet nie wiesz co to słowo znaczy
- Jak to nie wiem?! Ja nie wiem!? - zaczęła się śmiać.
- Tak ty nie wiesz.-powiedziałam powoli i wyraźnie żeby zrozumiała- Nie chce mi się na was tracić już czasu, życzę ci pięknego życia pełnego różu, plastiku i pisków. Uwierz mi, że zasługujesz na to.
- No oczywiście że tak! - zatrzepotała rzęsami. Poczułam jak ktoś mnie obejmuje i całuje w policzek.
- Cześć kochanie.- Leoś wymruczał mi do ucha
Nie wiedziałam o co chodzi. Dopiero po chwili skojarzyłam fakty. - Cześć kotku - uśmiechnęłam się do niego.
- Co tam?
- A świetnie. Właśnie miałam pójść - powiedziałam łapiąc go za rękę.
- A kto to? Zapytał z dziwnym wyrazem twarzy i pokazał na tego plastika
- A wiesz, nie znam imienia tego czegoś - powiedziałam zgodnie z prawdą.
- idziemy? Szkoda tracić czas.- powiedziałam i złapałam go za rękę
- Oczywiście słońce - powiedział i ruszyliśmy w stronę szkoły.
- Widzę, ze jednak jesteście razem!- krzyknął za nami jeszcze ten frajer
- Ty jej nie wybaczyłeś! To ja postanowiłem wykorzystać szanse - odkrzyknął mu Leon. Na te słowa cicho sie zaśmiałam, kiedy byliśmy już dostatecznej odległości od nich zaczęłam się śmiać na cały park. Po chwili dołączył do mnie Leon.
- Dzięki, ze mi pomogłeś.- powiedziałam przestając się śmiać i popatrzyłam na Leona 
- Od tego mnie masz - gdy to powiedział, przytuliłam się do niego.
- Skąd on wytrzasnął takie coś?- zapytałam, a o chwili zaczęłam się śmiać jak opętana
- Z kosmosu!
- To już wiem dlaczego NASA tak uważa z tymi wyprawami- powiedziałam poważnie,a  Leon zaczął się śmiać jak opęntany.
- No co? Muszą ich przygotować na spotkanie z czymś takim! Nie wiem jak ty, ale ja bym poszła do lekarza nie wiadomo czy nie emanuje głupotą albo czymś gorszym.
- Masz racje! Pójdziemy - zaśmiał się - a teraz chodź bo się spóźnimy na Fizykę.
- Ale mi się nie chce!- zrobiłam swoją słynną minę
- Dobra sama tego chciałaś - powiedział po czym wziął mnie na ręce tak jak to robi pan młody przenosząc swoją żonę przez próg.
- Dobra! Już! Idę sama. No postaw mnie!- zaczęłam krzyczeć
- Nie kochanie - powiedział, a ja się zaśmiałam
- Leoś, słonko, już nie udajemy.- postanowiłam go uświadomić
- Może ja faktycznie chcę wykorzystać szanse - powiedział poważnie, a zaraz obydwoje się śmialiśmy.
- Dobra, pośmialiśmy się- powiedziałam normalnie- A teraz postaw mnie idioto!- krzyknęłam
- Nie - powiedział i zaczął biegnąć w stronę szkoły.
- Zaraz się wywalimy ja ci to mówię!- krzyczałam
- Nie sądzę! - krzyknął.
- Leon! Znam cię fajtłapo! Ty na prostej drodze się wywalasz!
- To mnie uraziło! - rzekł postawił mnie i poszedł szybszym krokiem
- No Leon! Nie obrażaj się! Dobrze wiesz, że tak jest!- krzyczałam i truchtałam żeby mu dotrzymać kroku, jednak on się nie odzywał.
- A jak dam ci buziaka?- zapytałam się z moim rozbrajającym uśmieszkiemDalej nic.
- No weź!- krzyknęłam za nim i szybko pobiegłam przed niego po czym przytuliłam się do niego.
- Nie gniewaj się na mnie.- szepnęłam
- Niech pomyśle - przez chwilę milczał - okey. A teraz serio biegniemy za 5 minut mamy być w szkole!
- Dobra! Ja będę pierwsza!- krzyknęłam i zaczęłam biec, a on zaraz za mną.
- Ufff zdążyliśmy, powiedziałam do niego kiedy stanęliśmy przed klasą, w tym samym momenie zadzwonił dzwonek
- Byłem pierwszy - poklepał się po klacie.
- Wcale nie! Ja byłam pierwsza i nie szpanuj klatą bo widać, ze dawno nie ćwiczyłeś
- Byłem pierwszy i masz racje nie mam czasu - podrapał się po głowie.
- Oboje byliśmy pierwsi i widać, bo robi ci się bojler. Nie jedz tyle ciastek!- sory ty ich nie jesz ty je pochłaniasz!
- To nie przez to nie mam czasu - znów podrapał się po głowie.
- Co ty takiego robisz?- zaciekawił mnie. Nie wiedział co powiedzieć, ale nauczycielka go uratowała.
- Masz szczęście, ja i tak się dowiem.- szepnęłam mu na ucho. Nic się nie odzywając wszedł do klasy,
wszyscy weszli i zajęli swoje miejsca, ja jak zawsze siedziałam z Leonem.
- Leon - szepnęłam do niego.- Mój tata zaprasza cię do nas dziś na kolację.- szepnęłam i czekałam na jego reakcję
- Dobrze, przyjdę - powiedział w zamyśleniu nie spoglądając na mnie.
- Ok, tylko wiedz, ze on ma jakieś zafiksowanie na punkcie swatania nas- wolałam go ostrzec 


***
Hey Hey Hey :D
Wiemy nie było rozdziału wczoraj, i przedwczoraj. Jakoś się nie złorzyło ;\
Ale zaczęłyśmy pisać już next :D
 Leoś coś ukrywa ♥♥♥
Pusta blondi :3
Myślimy że rozdział się podoba :) 
Pozdrawia was z tej strony Gabi :D
Suzy & Gabson 

 Patrzcie, dopiero 1  sezon, a już niedługo 3. <3

sobota, 12 lipca 2014

Rozdział 3. "Taniec szczęścia"

 ~Violetta~
Usłyszałam głos Zack'a. O boże! Czy on to widział? Bałam się odwrócić głowę, nie chciałam go dostrzec. Bałam się że zauważył cmoknięcie. A jak źle to zrozumie? Nie no na pewno źle zrozumie... Jego dziewczyna właśnie jest z innym chłopakiem w wesołym miasteczku, a na dodatek pocałowała go. Przeczuwam koniec związku. Już widzę minę taty jak o tym usłyszy.
Minę bardzo Happy.! Bardzo szczęśliwą. Pewnie odtańczy taniec szczęścia jak zawsze gdy mówię mu o rozstaniu z chłopakiem. On mówi zawsze "No to idź teraz do Leona" I robi przy tym mega głupią minę.
No dobra raz kozie śmierć. Odwróciłam wzrok w stronę gdzie najprawdopodobniej stał Zack.
 - To nie tak jak myślisz kochanie - odezwałam się.
 - To nie tak jak myślisz!? Właśnie widziałem jak całujesz się ze swoim przyjacielem! Co tu dużo do rozumienia!? Zdradziłaś mnie! I to ze swoim przyjacielem! Boże... Byłem wyrozumiały, znosiłem wasze całuski, chodzenie za rękę, śmianie się, spotkania, wszystko, ale to już przeszło granicę.
- To był przyjacielski pocałunek Zack! - krzyknęłam.
-  Taa jasne przyjacielski..
- To było małe cmoknięcie... - wtrącił się Leon
- Tak! Nie masz do mnie zaufania?
 - Teraz już nie!
 - Ale Zack!- krzyknęłam kiedy odchodził, zaczęłam za nim biec
 - Nie chcę z tobą gadać! Spadaj ode mnie! - To co powiedział bardzo mnie zabolało.
 - Dobra wiesz co? Z nami koniec!- krzyknęłam i mu przywaliłam z liścia w twarz.
 - Cieszę się! Bardzo! Chociaż twój ojciec będzie szczęśliwy z twojego związku z Verdasem!
 - My nie jesteśmy razem! Ani teraz, ani nigdy! Powtarzam kolejny raz, to jest mój PRZYJACIEL.
 - Czyli z każdym przyjacielem się całujesz?!
 - To było cmoknięcie! Nic poważnego!
 - Taaa jasne!
 - Tak! Znam się z nim od kilkunastu lat! Jest dla mnie jak brat!
- To po co się z nim całujesz?!
 - Wygłupialiśmy się, to na prawdę nic nie znaczyło Zack. To nie powód do zerwania. Violetta nic złego nie zrobiła.- bronił mnie Leon. Za co byłam mu bardzo wdzięczna.
- Akurat uwierzę!
 - No to sobie nie wierz jak jesteś takim palantem!
- Narazie! - krzyknął i odszedł. Ja usiadłam z powrotem na ławce i zaczęłam płakać.
- Violu, on i tak był frajerem.- powiedział Leon i objął mnie ramieniem
- Ale go kocham!
- Jeżeli kocha to jutro porozmawiacie i wszystko mu wyjaśnisz.
- On mnie nie będzie słuchał...
 - Jeżeli nie chce wysłuchać to znaczy, że na własne życzenie straci tak wspaniałą dziewczynę.
- Dziękuje Ci Leon. Jesteś wspaniałym przyjacielem.
 - Wiem, chodź przytul się. - powiedział i rozłożył ręce, a ja się w niego wtuliłam
- Jesteś niczym pluszowy miś, który mi dałeś - powiedziałam z zamkniętymi oczami.
 -Ale ty ładnie pachniesz dodałam
- Wiem o tym - zaśmiał się.
- Chodź idziemy na młyńskie koło.
 - Idziemy - zasalutował mi.
 Razem poszliśmy na wielką maszynę. Usiedliśmy w jednym z dwuosobowych siedzeń i zaczęło się. Było kuż ciemno, więc podziwialiśmy piękny krajobraz Buenos Aires obsypany milionami światełek. Wzdrygnęłam się, a Leon to zobaczył. Ściągnął z siebie bluzę i zarzucił mi ja na ramiona. Objął mnie swoim silnym ramieniem, a ja położyłam głowę na jego barku. Nic nikt nie mówił, cieszyliśmy sie to przepiękną chwilą.  Widoki które widzieliśmy, były wręcz cudowne. Tak się ciesze że jestem tu z Leonem, jest on najlepszym przyjacielem na ziemi. Światła, lampy które oświetlały miasto układały się w różne wzory.
 - Pięknie tu prawda?- zapytał Leon
- Wielka prawda.
 - Wracamy już? Czy chcesz jeszcze zostać?
- Zostańmy. Tutaj mogę pomyśleć. Za jakieś 10 minut pójdziemy. Dobrze? Chyba że nie chcesz. - powiedziałam patrząc na krajobraz.
 - Zostaniemy jak długo tylko zechcesz.
- Dziękuje - szepnęłam.
Po chwili oboje wstali i poszli razem w stronę wyjścia. Leon ja dżentelmen odprowadził mnie do domu, pod same drzwi. Podziękowałam mu za wspaniały dzień i weszłam do domu.
- Violetta! Gdzie byłaś? - usłyszałam głos ojca.
 - hej tato, byłam z Leonem w wesołym miasteczku.- powiedziałam z uśmiechem
 - Uuuuu... To świetnie! Jak było? Mieliście jakieś zbliżenie?
- Tato.... Było bardzo fajnie i mam teraz wiadomość, która być może cię ucieszy...
- Jesteście razem?! - krzyknął uradowany.
- Nie!
- Dlaczego? Dlaczego?!
- No bo nie, tato, ogarnij wreszcie, że jesteśmy tylko, powtarzam TYLKO przyjaciółmi.
- Ehhh no dobrze mów.
 - Rozstałam się z Zack'iem.
- Tak! - zaczął tańczyć taniec szczęścia.
 - Tato! Uspokój się!
- Jutro zapraszasz Leona na kolacje!
- Niech ci będzie...
 Poszłam schodami do pokoju kręcąc głową z dezaprobatą. Weszłam do pokoju i ciężko walnęłam się na łóżko. Później poszłam się umyć, odrobiłam lekcje i położyłam się spać.
***
Witamy i pozdrawiamy!
Jej już 3 rozdział! <3
Mamy nadzieję, że wam się podoba :D
No to całuski od Suzy!!!!!!!
i
Do następnego!

I tańczymy razem z Leosiem szalony taniec!!!!! ^^

piątek, 11 lipca 2014

Rozdział 2. "Kwiatek dla pani"

~Violetta~
- Nie zerwę z nim! Skąd taki w ogóle pomysł!? Ja go kocham!- powiedziałam zła, zdenerwowana, wkurzona
- Oj nie bulwersuj się Viola - powiedziała do mnie Fran
- Jak mam się nie bulwersować!? Powinnyście cieszyć się moim szczęściem, anie pytać kiedy z nim zerwę! Nie tego się spodziewałam.- powiedziałam smutna i odeszłam do Leona
- Violu, co się stało? - spytał gdy mnie zobaczył.
- A dziewczyny.- westchnęłam- Szkoda gadać
- Jak komuś się wygadasz, to może Ci ulży. - Powiedział do mnie.
- Wolę nie. Co tam u chłopaków?- postanowiłam zmienić temat
- Świetnie, wiesz jak zawsze coś zmajstrowali no ale nic.
- Chyba nie dziecko?- spytałam przejęta
- Tak, oczywiście, Maxi z Marco mają dzidziusia w brzuszku Fede - zaśmiał się, a ja razem z nim.
- A zostanę matką chrzestną?
- Nie wiem tego. - powiedział z pełnym uśmiechem - ich się spytaj.
- Wolę nie, bo mnie jeszcze wkręcą w macierzyństwo.- udałam przejętą
Leon się zaśmiał, ja zaraz do niego dołączyłam.
- Byłabyś najlepszą mamą na świecie. - powiedział i wskazującym palcem dotkną mojego nosa, ten gest wywołał u mnie uśmiech.
- Dobra, chodźmy już do klasy, bo zaraz lekcja. Siedzimy razem jak zawsze?
- Jak nie jak tak!
- No to chodź. Zrobiłeś zadanie domowe? Ja się strasznie nad tym męczyłam.- wyżaliłam się
- O matko! - Leon stanął w miejscu.
- Chodź dam ci spisać.- westchnęłam i pokręciłam głową z dezaprobatą
- Dziękuje - powiedział, po czym mnie pocałował w policzek, co zobaczyła baba od przedmiotu który teraz mamy.
- Verdas! Castillo! Nie migdalić się na lekcji!- krzyknęła, a my się zaśmialiśmy, bo to była Angie, moja ciocia i wie, że jesteśmy przyjaciółmi
Ze spuszczonymi głowami dla żartu, weszliśmy do klasy. Usiedliśmy na swoich miejscach, i zaczęliśmy się cicho śmiać.
- Masz i zrób tak, żeby nic nie widział.- szepnęłam i przesunęłam zeszyt w jego stronę
- Dzięki - odszeptał mi, i zaczął spisywać zadanie.
- Nie ma za co, ale stawiasz mi dziś watę cukrową.- odpowiedziałam
- Nawet dwie, mogę jeszcze jabłka w karmelu. - zaśmiał się cicho.
- Weź bo będę gruba i brzydka, ale się skuszę. Sprowadzasz mnie na złą drogę Verdas- szepnęłam
- Zła droga - powtórzył - co powie twój ojciec - zaśmiał się. -  A po drugie nie jesteś i nie będziesz gruba ani brzydka.
- Widzisz? nie jesteś już taki idealny.
- No widzisz...
 - Widzę, widzę, a teraz spisuj, bo dostaniesz jedynkę, a chcę żebyś jakoś przeszedł do następnej klasy.
- Oj cicho, skończyłem! - krzyknął na całą klasę.
- Co skończyłeś?- zainteresowała się nauczycielka, a ja zaczęłam się cicho chichrać
- Eeeee yyyy. Skończyłem rysować kwiatka w zeszycie! Dla pani. - wyciągnął jakiś zeszyt, zaczął szybko rysować "kwiatka' wyrwał kartkę i dał Angie. A ja się zaczęłam śmiać głośno.
 Leon jakoś sobie poradził i Angie się nie skapnęła o co chodzi. Reszta lekcji przebiegła nam w miarę normalnie, no może prócz chemii na której Leon coś dosypał do jakiegoś płynu i substancja wybuchła. No i jeszcze na wf-ie, kiedy mieliśmy oddzielnie chłopacy dziewczyny, podczas gry w piłkę zatrzymał się i mi pomachał i przez to dostał piłką w czułe miejsce, ale oprócz tego to było normalnie, jeżeli tak można powiedzieć przy Leonie.
 Jednak, jest on cudownym przyjacielem, i nie da się przy nim nudzić. Gdy dostał tam gdzie dostał, zrobiło mi się przykro, a pielęgniarka zwolniła go do domu. Ja poszłam razem z nim, ponieważ ktoś musiał go odprowadzić. Szliśmy w stronę wesołego miasteczka. Czasami widziałam że go boli.
 Ale go pocieszyłam i kiedy już tam byliśmy najpierw poszliśmy na strzelnice i wygrałam mu misia.
Potem on strzelił i wygrał mi mega słodką, oraz milutką maskotkę miś.
Później jeździliśmy na autkach, ja na różowym a Leoś na niebieskim. Co chwila ciągnęliśmy siebie nawzajem na jakieś atrakcje. Ja pobiegłam na konikową karuzelę, a Leon zrobił mi zdjęcie, później poszliśmy do gabinetu luster i żartowaliśmy z różnych wizji nas.
- Patrz na siebie - zaśmiał się patrząc na moje lustro Leon.
-Jestem aż tak niska?- zapytałam patrzą na odbicie- Ej Verdas! Zobacz jak brzuch ci urósł po tym hot dogu! krzyknęłam i zaczęłam się śmiać
- Cicho Castillo! Odwróć się - zrobiłam tak, jak mówił. Było inne lustro, pogrubiało mnie. Bardzo.
 - Mam tak duży tyłek?- zaczęłam okręcać się dookoła własnej osi żeby sprawdzić jak jest na prawdę.
 - Jesteś niczym anorektyczka.
- Ta jasne... pomarzyć bym mogła.
- Violu, wiszę ci Jabłko w karmelu i watę - chodź, powiedział i zaczął mnie ciągnąć do stoiska ze słodkościami.
- Ok, ale później idziemy chwilę odpocząć, poczekamy aż się ściemni i pójdziemy na koło młyńskie.
 - Z tobą zawsze - pocałował mój policzek.
 - No to idziemy!- powiedziałam i jak postanowiliśmy tak zrobiliśmy. Po kupnie jabłka usiedliśmy sobie na ławce i zajadaliśmy się przysmakiem. - Leon masz coś na twarzy.- powiedziałam ledwo powstrzymując się od śmiechu, Leon miał całą twarz wysmarowaną karmelem
- Gdzie? - spytał. I próbował się wytrzeć tylko nigdy nie trafił. Ujęłam jego twarz w ręce i kciukiem zaczęłam ścierać mu z twarzy kawałek przyklejonego puc-cornu.
 Kiedy tak doprowadzałam twarz Leona do porządku nasze twarze były bardzo blisko siebie, a Leoś co chwila robił dziobek, a ja się śmiałam jak opętana
 W końcu cmoknęłam go przyjacielsko w usta. W tej samej chwili usłyszałam bardzo znajomy głos, który krzyczał
- Violetta!!!?



***
Witam was! Z tej Strony Gaaabi <3
Myślimy że rozdział się spodoba :)
 Spokojnie, będzie ciekawie ;>
Hue Hue.
Pozdrawiamy :*
Suzy & Gabson <3


BOSKI SEKSIAK LEON <3 I TA JEGO GRZYWKA!! <33 *O* *O*

czwartek, 10 lipca 2014

Rozdział 1. "Zostanę starą panną"

~Leon~
Obudziłem się dzisiaj o siódmej rano, powolnie wstałem po czym poszedłem nie przytomny do łazienki. Opukałem twarz, i od razu poczułem się lepiej. Zbiegłem na dół do kuchni, rodziców nie było... Jak zwykle, dużo pracują ale i tak ich kocham. Zrobiłem sobie jakąś kanapkę z pomidorem, szybko zjadłem jeszcze takie dwie po czym wróciłem do pokoju, wybrałem ubrania, wszedłem do łazienki, kiedy umyłem zęby i ubrałem się, zdałem sobie sprawę że mam na dziewiątą. Westchnąłem, ale przecież nie będę siedział w domu. Pójdę dłuższą drogą.
 Zerknąłem jeszcze na Fran, ale ona nadal spała. Założyłem buty, zabrałem plecak z pokoju i wyszedłem z domu. Już po chwili ciepłe promienie słońca muskały moją twarz, a przyjemny świergot ptaków umilał mi drogę. Do parku miałem dość blisko, wystarczyło przejść dwie ulice i wejść w alejkę. Uwielbiam to miejsce. Wszędzie bujna zieleń, kwiaty i różnego rodzaju rośliny. Jest tam też dużo miejsca, gdzie rośnie trawa, więc można spokojnie usiąść w letni dzień i zrobić piknik. Powolnie przechodzę przez różne strefy parku i przypominają mi się różne sytuacje.... Mijałem plac zabaw i od razu się uśmiechnąłem. To miejsce przywodzi mi na myśl Violę. Jako dzieci jak i teraz często przychodzimy tam na huśtawki. Wygłupiamy się i śmiejemy...
 Gdy tak o niej myślałem, poczułem że ktoś zakrywa mi oczy, poczułem te delikatne ręce które należą tylko do jednej osoby. A mianowicie Violetty, obróciłem się zdejmując jej ręce z moich oczu po czym uśmiechnięty pocałowałem jej policzek. Nie odezwaliśmy się ani słowem tylko staliśmy uśmiechnięci, postanowiliśmy usiąść na ławce. Violetta zaczęła mi opowiadać o kolacji na której był jej chłopak, po woli przedstawiał mi rozmowę jej ojca z Zack'iem.

 - Jesteś chłopakiem Violetty, tak? - odezwał się ojciec Violetty.
- Tak, pańska córka jest cudowną dziewczyną. - powiedział Zack.
- Wiem, więc czym się zajmujesz?  - spytał ciekawski German.
- Różnymi rzeczami, od zawsze lubiłem architekturę.

 - Mhm, ja jestem architektem. A masz jakieś hobby?
- Mam ich dużo...
- A Leon ma kilka, ale poświęca im bardzo dużo czasu.... - pochwalił przyjaciela córki.
- Może, ja nie jestem Leon proszę pana.
- Wiem, bardzo szkoda.... - westchnął zawiedziony.
- Przepraszam, że pana spytam. Co ma Leon, a czego nie mam ja?
- Dużo rzeczy chłopcze dużo.
- Na przykład? Chcę wiedzieć by stać się w jakimś stopniu nim...

- Tego nie da się zrobić. Chcesz być z moja córką, a znasz ją bardzo krótko. On zna ją od dziecka, tak samo jak ja. Mam do niego zaufanie, wiem, ze przy nim Violetta jest bezpieczna. A po za tym nie pasujesz do Violi, przypatrz się im, jak razem wyglądają, jak na siebie patrzą, jaką więź tworzą. Nie jesteś w najmniejszym stopniu do niego  podobny, i nigdy nie przybliżysz się do swojego celu nawet o cal.- podsumował German.
 - Aha rozumiem, oni nie patrzą na siebie z uczuciem miłości tylko przyjaźni którą darzą siebie od małego. To ja jestem jej chłopakiem nie Leon.
 - Wiem i żałuję, ale niech ci już będzie, opowiedz o sobie. - rzekł z niechęcią.
- To tak, mam na imię Zack, interesuje się architekturą, lubię gotować. Mam osiemnaście lat. Moja mama nie pracuje a tata, ma mały sklep. W miarę się uczę, oczywiście są przedmioty których nie rozumiem ale daje radę. Mam czteroletnią siostrę. - dokończył.


 - No i tak rozmawiali, ja ich słyszałam i powiem ci, że z każdym chłopakiem jest gorzej. Ciągle coś mu nie pasuje i zawsze mówi o tobie. Jak tak dalej pójdzie to zostanę starą panną z kotami, albo nawet bez kotów bo będzie je porównywał do ciebie i odstraszał tak, ze co noc będą znikały i nigdy do mnie nie powracały. A ja zostanę sama jak palec. Dzięki tatusiu! - krzyknęła.
- No wiesz, wiem że jestem idealny ale wszystkich? Serio? - Viola pokiwała głową - on chyba na prawdę mnie lubi. A z tymi kotami, to nie będziesz sama. Przygarnę Cię - zaśmiałem się, na co szatynka się lekko uśmiechnęła - on po prostu chce byś była szczęśliwa... On nie chcę Cię krzywdzić. - powiedziałem.

~Violetta~
- Jakoś tego nie widzę. Rozumiem, że chce żebym była szczęśliwa, ale krytykować wszystkich!? Rozumiem kilku, z którymi sama nie wiem dlaczego byłam, ale Zack? No dobra, ale przygarniesz mnie? Wytrzymasz?- powiedziałam i spojrzałam na niego z ukosa delikatnie uśmiechając się
 - Przygarnę, jak mógłbym nie przygarnąć takiej cudownej dziewczyny która jest moją przyjaciółką. - przytulił mnie, on jest cudowny. - A teraz chodźmy do szkoły - podał mi rękę którą ujęłam i poszliśmy do szkoły. Zawsze tak chodzimy, nawet Zack nie robi z tego powodu awantury.
 -Idziemy dziś do wesołego miasteczka po lekcjach?- zapytał mnie kiedy widzieliśmy plakat przed szkołą.
 - Oczywiście że idziemy, z tobą zawsze. - powiedziałam uśmiechnięta.
 - Dobra jest Zack, idę do niego.- powiedziałam i  cmoknęłam w policzek szatyna po czym odbiegłam do mojego chłopaka.
A on sam, poszedł do chłopaków. Kiedy doszłam do mojego chłopaka pocałowałam go, krótko ale z uczuciem. Zaczęłam przepraszać za kolacje z ojcem.
 Na szczęście powiedział, że i tak mnie kocha i nic tego nie zmieni. Później chwilę porozmawialiśmy, a później odprowadził mnie pod klasę. "No to pa" powiedział, pocałował mnie w policzek i odszedł na wyższe piętro.  A ja podeszłam do Fran i Lu, które stały i przyglądały mi się.
- Kiedy go w końcu rzucisz? - spytała Lu. A Fran jej przytaknęła.



***
Witamy!
Pierwszy rozdział naszej nowej historii. Jak wam się podoba? Mamy nadzieję, że polubicie naszego bloga. Chcemy wam bardzo podziękować za komentarze i wyświetlenia, to nas motywuje :) Nie wiem co jeszcze powiedzieć napisać. Więc was pożegnam. Pisała Suzy.
Pozdrawiamy Gabrysia i Zuzia



 German i jego ulubieniec <3






środa, 9 lipca 2014

Prolog.

~Violetta~
Jestem Violetta Castillo. Mam 17 lat i mieszkam w Buenos Aires. Moim najlepszym przyjacielem jest Leon, znamy się od dziecka. Strasznie, lubię nasze wspólne odpały, nie kiedy ludzie porównują nas do pary. Ale nie, jesteśmy tylko przyjaciółmi, a po drugie mam chłopaka Zack'a. Bardzo go kocham. Oczywiście Zack'a nie Leona, którego kocham, ale jak brata, przyjaciela. Codziennie siedzimy razem na lekcjach w szkole, mój chłopak jest o rok starszy i niestety nie chodzi z nami. No ale, ważne że siedzę z moim najlepszym przyjacielem. Co do rodziny... mam Mamę Marie oraz Tate Germana, tata, nigdy nie lubił moich chłopaków lubi tylko Leona. No ale jego nie da się nie lubić. Co do mamy... często jej nie ma w domu, ponieważ wyjeżdża w trasy koncertowe.
Leon jest moim przyjacielem, ale oprócz niego mam też koleżanki i kolegów. Mam taką paczkę Ja Ludmiła, Naty i Fran, która jest siostrą Leona oraz Fede, Maxi i Marco oczywiście jest też Leon. Wszyscy jesteśmy w tej samej klasie i zawsze wymiatamy. Gdzie impreza tam my i oczywiście rozkręcamy ją. Można myśleć, ze jestem jakąś imprezowiczką, bo tak jest, ale umiem doradzić, wysłuchać i myślę, ze da się mnie znieść.

~Leon~
Nazywam się Verdas, Leon Verdas. Mam 17 lat, mieszkam w Buenos Aires - moim rodzinnym mieście. To tam poznałem przyjaciół którzy są ze mną do dziś. Moją najlepszą przyjaciółką z którą znam się od dziecka jest Violetta. Mam siostrę, Fran. Jest ona w moim wieku, ponieważ ona urodziła się na początku stycznia, a ja pod koniec grudnia. Należymy do tej samej paczki. Chodzę do zwykłego liceum, jestem w klasie z Violą, która ze mną siedzi. Czasami daje mi spisać, ale to szczegół. Lubię chodzić na imprezy razem ze znajomymi, ale najczęściej to ich pilnuję, a zwłaszcza Violettę. Gdyby jej się coś stało w mojej obecności to pan German dałby mi nieźle popalić, ale za to tylko mnie lubi. Za każdym razem jak Violetta przyprowadza chłopaka do domu on mówi o mnie, przynajmniej tak wynika z opowiadać przyjaciółki, a po wyjściu wybranka Violi zawsze mówi "Leon jest sto razy lepszy". Nie mam dziewczyny.


***
 Cześć, zamiast powitania, prolog <3
Z tej strony Gabi, Zuzia pisała ostatni fragment XD
Więc, bardzo prosimy o szczere opinie z waszej strony.
Mamy nadziej że zostaniecie na dłużej z nami *O*
Pozdrawiamy <3
Suzy & Gabson 

Chat~!~