piątek, 22 sierpnia 2014

Rozdział 10 "Bez niej nie dam sobie rady"

~Leon~
Violetta, spojrzała na mnie ze łzami w oczach po czym wybiegła z budynku. Patrzyłem na to jak odchodzi i nic nie zrobiłem, nie wiedziałem co. Westchnąłem i spojrzałem na przyjaciół.
- Na co czekasz? - spytał Maxi - goń za nią! - krzyknęła tym razem Ludmiła. Ja tylko kiwnąłem głową i także wybiegłem ze szkoły. Nie wiedziałem jednak gdzie Violetta się podziewa, rozglądałem się ale nic nie zauważyłem. Poszedłem, do parku. Tam gdzie ja i ona kochamy przebywać, niestety nie było jej tam... Niestety nie znalazłem jej. Wróciłem do szkoły, akurat na pierwszą lekcję. Niestety Viola się nie pojawiła. Usiadłem sam w ławce i słuchałem jak pani od biologi o czymś gada. Po około 15 minutach trwania lekcji ktoś delikatnie zapukał do drzwi. Tą osobą była Violett. Miała czerwone, spuchnięte oczy od płaczu. Cicho przeprosiła za spóźnienie i usiadła w ławce na końcu sali. Patrzyłem na nią smutno, wiem że źle zrobiłem. Ale ja musiałem to ukrywać, wiedziała o tym tylko Fran, jest moją siostrą. Musiała o tym wiedzieć bo też by wypytywała mnie dlaczego nie mam czasu. Gdy ciągnąca się lekcja się w końcu skończyła, chciałem pogadać z Vilu. Od razu do niej podbiegłem, lecz ona była szybsza i weszła do damskiej toalety. Po dość krótkim zastanowieniu wparowałem tam. Było to błędem, znajdowało się tam masę dziewczyn które zaczęły piszczeć. Szybko uciekły, a ja zacząłem patrzeć po kabinach w poszukiwaniu Violi. Znalazłem ją, siedziała skulona na końcu korytarza pod ścianą w kącie. Miała zakrytą dłońmi twarz. Cicho do niej podszedłem i usiadłem tak że stykaliśmy się ramionami.
- Viola - zacząłem, ona na mnie popatrzyła i wyszła z łazienki. Jaki ja byłem głupi że jej nie powiedziałem, postanowiłem znów pójść za nią. Nie wiedziałem gdzie jest, ale raczej na lekcji bo właśnie rozbrzmiał dzwonek. Wróciłem do klasy, miałem racje. Siedziała tam. Usiadłem koło niej, a ona z uwagi na to, ze jeszcze nie było nauczycielki przesiadła się do Naty, która siedziała sama.  
~Wyścig~
Zaraz, pierwsza runda wyścigu, denerwuje się. Do drugiego etapu przejdzie 10 osób, więc jakieś szanse mam. Po tym, jak zobaczyłem że są wszyscy oprócz Vilu, załamałem się. Fran i inni mnie pocieszali, a ja im głupi powiedziałem że nie dam rady się ścigać. Ona była moją najlepszą przyjaciółką - jak mogła nie przyjść na wyścig. I to z moim udziałem. Fakt, ukrywałem to wszystko przed nią, ale bałem się, że będzie na mnie
zła. I tak już jest. Ale mam nadzieję, ze w końcu mnie zrozumie. Jestem kompletnym kretynem! Nie uda mi się bez niej, zawsze kiedy było jakieś ważne wydarzenie w moim życiu była ze mną. Na jakiś występach, albo siedziała w pierwszym rzędzie i dopingowała mnie, albo była na scenie ze mną. Dziś jej pierwszy raz nie będzie. Zawołali nas na pierwszy wyścig. Poszedłem, z głową spuszczoną na dół. Usiadłem na motor, ubrałem kask, i czekałem aż zwolnią blokady i tym samym każą ruszyć. Gdy tak się stało, stałem w miejscu - zapomniałem ruszyć - jaki ze mnie głupek! To przez to że zostałem sam, a ona nie przyszła. Pognałem do przodu, na koniec skończyło się to tak że byłem 10. Ledwo Co się załapałem, dobrze że wyprzedziłem kilkanaście osób. Poszedłem do trenera.
- Leon! Co się z tobą dzieje? - krzyknął na mnie, bez słowa poszedłem do przyjaciół.
- Leon! Co się z tobą dzieje? - powiedzieli to samo co mój trener. Serio?
- To przez, to że nie przyszła. Postanowiłem się nagrać jej na sekretarkę. Poszedłem do łazienki, a tam wybrałem numer do niej.
- Violetta, - powiedziałem gdy usłyszałem "Piip" - wiem, że nie chcesz mnie znać, ale ja. Ja Cię potrzebuje zawsze ze mną byłaś, a teraz gdy ciebie nie ma zająłem ostatnie miejsce i ledwo przeszedłem do drugiego etapu. - Violu, proszę, przyjdź. Zrób to dla mnie, wiesz że Cię kocham, jesteś moją najlepszą przyjaciółką - rozłączyłem się.  
Drugi etap zaczynał się dopiero za 20 minut, więc postanowiłem się przejść. Nagle usłyszałem moje imię. Odwróciłem się i zobaczyłem Violę. Uśmiechnęła się i pobiegła w moje ramiona. Wtuliłem się w nią i nie mogłem uwierzyć, że jednak przeszła. Miałem banana na twarzy i nie chciałem tego ukrywać. o dłuższej chwili "odkleiła"" się ode mnie na odległość wyciągniętych ramion.
 - Leon, nadal jestem zła, ale wiem od Fran, ze to twoja pasja, a ja nie byłabym dobrą przyjaciółką gdybym cię nie wspierała. Trzymam za ciebie kciuki.
- Viola - zacząłem - ja wiem, powinienem Ci powiedzieć, bo jesteśmy przyjaciółmi, najlepszymi - uśmiechnąłem się do niej, i pocałowałem w policzek. Nagle cała moja siła wróciła, a ja cieszyłem się że Vilu mi wybaczyła. Byłem gotowy na wyścig - bo wiem, że ona mi dopinguje. 
Szybko, wskoczyłem na motor, po czym ponownie, czekałem na zwolnienie blokad. Gdy tak się stało ruszyłem. Teraz nie zapomniałem, zaśmiałem się w duchu. Zacząłem się piąć w górę, po "wysepkach" i tak oto skakałem z góry na dół... Wyścig się skończył a ja byłem...


***
Dam, dam, dam :3
Przepraszamy, za to jakże zacne zakończenie ^ ^
Rozdział dziś, bo jakoś tak się wzięłyśmy do roboty ;p
Miejmy nadzieje że będą codziennie :3
Z tej strony Gabriela ;3
XDDDD
Leoś jest  taki sweet <3 
Vilu w końcu przyszła <3
No więc:
Jak wiecie (lub nie) mam nowe konto, a tam bloga, na którego serdecznie zapraszam: http://leonetta--love.blogspot.com/
Stworzyłyśmy jeszcze gadżet "Nasze blogi" który znajduje się pod stronami. 


Czy teraz tylko ja jaram się Diecescą jak pięć pochodni?! <333 *O*
Marcesca, to buuuuuuu xD
Gabi & Suzy 

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Rozdział 9. "Pechowa Huśtawka"

~Leon~
Po seansie odwiozłem Violę pod jej dom i kiedy już tam byliśmy pożegnaliśmy się, a ona wyszła. Poczekałem aż wejdzie do domu, a potem pojechałem do swojego domu. Zaparkowałem samochód w garażu i od razu udałem się do swojego pokoju. Rzuciłem się na łóżko, i rozmyślałem. Dzień był cudodwny, film był cudowny, pocałunek był meeeega cudowny! Nie! stop. Violetta to moja, piękna, utalentowana, prześliczna (wiem, powtarzam się) przyjaciółka. A z drugiej strony - znamy się tyle lat, wiemy o sobie wszystko, czy nie oto chodzi w związku? Zaraz! O czym ja myślę? Viola to moja przyjaciółka i powinno ta zostać! I co z tego że możliwe, a nawet prawdopodobne jest to, ze już nigdy jej nie pocałuję, ale ona za pewne niedługo sobie kogoś znajdzie i w sumie, ja też powinienem sobie kogoś znaleźć. W klasie jest tyle dziewczyn, naprzykład Selena, jest śliczną zabawną oraz dobrze uczącą się dziwczyną. No ale cóż. Włączyłęm Facebooka na telefonie i posprawdzałem posty. Nic ciekawego jednak nie znalazłem. Miałem właśnie zamykać facebooka,ale zobaczyłem, że Viola dodała nasze zdjęcie z dzisiaj. Uśmiechnąłem się na jego widok. Jak my ładnie razem wyglądamy. Lajknąłem je i napisałem w komentarzu "<33" zaraz pojawiło się mase polubień i komentarzy typu "Ale ładna z was parka <3" "Ej, Violka, Leon zmiencie statusy na w związku! Zapomnieliście" Zaśmiałem się pod nosem i wylogowałem się z fejsa. Czy oni jeszcze nie załapali, ze nie jesteśmy razem? Ale przyznam, zachowujemy się czasami jak para,a teraz jeszcze się pocałowaliśmy.... Zachowujemy się dziwnie, ale mi się to podoba. Pomyślałem jeszcze chwilę, i postanowiłem napisać sms do Violi.
Do: Vilu <3
Siemka, jak tam? Bo mnie się nudzi.

Nie musiałem długo czekać na odpowiedź.

Od: Vilu <3
No Hey ;3 Mnie też ;c . Może jeszcze wyjdziemy na późny spacer? ^ ^

Do: Vilu <3
Jasne, będę za 10 minut.

Na tym zakończyliśmy rozmowę, szybko poprawiłem ubranie, i wyszedłem z domu. Droga do Vilu zajęła mi jak myślałem 10 minut. Wiedziałem, że moja przyjaciółka wygląda przez okno i kiedy tylko mnie zobaczyła od razu wybiegła z domu. Przytuliła mnie na na przywitanie i pocałowała w policzek. ~Jak ja to lubię- pomyślałem. Objąłem ją w pasie i zaczęliśmy iść tam gdzie nas nogi poniosą.
 - Gdzie idziemy? - zadała w końcu pytanie.
- Nie wiem- odparłem z śmiechem numer 6
- To się dowiedz- dogryzła mi 
- A gdzie księżniczka chce iść?
- A gdzie mój książę mnie zaprowadzi? - uśmiechnęła się słodko.
- No sam nie wiem.- odpowiedziałem jej
- Cóż, chodźmy do parku.
- Na plac zabaw?- zapytałem słodkim głosem małego chłopczyka
- No dobrze - pociągnęła mnie za rękę.
- Jej!- krzyknąłem- Chodź szybciej!- zacząłem szybko iść w dobrze znaną mi stronę
- Ojjj, mój malutki bobasek - zaśmiała się Violetta, i przycisnęła z obu stron moje policzki. Niczym babcie.
- Weź! Nie rób mi puci- puci! To boli! A poza tym mam uraz po mojej cioci, która zawsze mnie tak mocna ciągnęła
- Przepraszam - zrobiła oczy szczeniaczka.
- Wiesz, że nie umiem się gniewać jak tak robisz!- powiedziałem naburmuszony, ale po chwili uśmiechnąłem się do niej chytrze. Po chwili Viola wisiała przewieszona przez moje ramie.
- Puść mnie! - krzyczała i waliła pięściami po moich plecach.
- Jestem człowiekiem ze stali! Nic mi nie zrobisz- krzyknąłem do niej i zaśmiałem się
- Chyba że jak mnie odstawisz, kopnę Cię w jaja! - warknęła.
- Oj.- pisnąłem i zrobiłem dziwną minę
- Odstaw mnie, a ominie Cię kara...
- Dobra, dobra. - powiedziałem i odstawiłem ją jak prosiła i rozłożyłem ręce w geście obrony
Ona nie odzywając się ani słowem odeszła.
- Viola! Nie obrażaj się! Kwiatuszku!- krzyczałem
- Nie jestem twoim kwiatuszkiem.
- Jak to nie jesteś?- zapytałem
- No nie jestem. - zaśmiała się, - ale będę, jak dasz mi buziaka. - wskazała na policzek.
- Mogę nawet w usta,- zaśmiałem się
Popatrzyła na mnie, i pokręciła głową z zażenowaniem.
- A z resztą, całuj - wskazała na policzek.
- Już już.- powiedziałem i ją cmoknąłem
- Dzięki. Od teraz jestem twoim kwiatuszkiem - zaśmiała się.
- No i świetnie! Popatrz! Jesteśmy już! Chodź pobujam cię.- krzyknąłem
- Nie! Verdas Nie!
- No weź będzie fajnie!- powiedziałem, kiedy sadzałem ją na siedzeniu, stanąłem za plecami Violi i zacząłem ją huśtać
- Proszę, przestań! 
- Okey, będzie dobrze - powtarzała sobie Cicho pod nosem.
- No i widzisz? Jest fajnie, bujnę cię trochę wyżej.- stwierdziłem
- Uważaj... - usłyszałem.
- Dobra a teraz uważaj, będzie bardzo wysoko.
- Oki! Trzymam się - usłyszałem.
No i popchnąłem huśtawkę i Viola nie chcący się przewróciła
- Viola przepraszam! 
- Violetta! - krzyknąłem i podbiegłem do niej. Leżała na piasku twarzą do mnie.
 - Violcia - powiedziałem. - nic ci nie jest?
- Jeszcze się pytasz?- krzyknęła na mnie mocno wkurzona Violetta, kiedy dźwigała się na rękach
- Przepraszam no ! - powiedziałem. Próbowała wstać ale jej się nie udało. 
- Dobra wezmę cię na ręce.
- Tak jak powiedziałem wziąłem ja na ręce i wyszedłem z terenu placu zabaw. Postanowiłem, że pójdziemy inną drogą, przez piękne malownicze uliczki, bo zawsze tam jest fajnie wieczorem. Dużo świateł, wszyscy się bawią i an każdym kroku słychać muzykę. Szliśmy w ciszy, Violetta była obrażona, i smutna. Szkoda mi jej, bo to prze zemnie ale myślę że moja niespodzianka poprawi jej humor chociaż trochę. Jak zbliżaliśmy się do celu, byliśmy coraz bliżej, muzyka była coraz bardziej głośna. Gdy weszliśmy na jedną z uliczek, Violetta się szeroko uśmiechnęła, i zachwycała się wszystkim dookoła. Ja także uśmiechnąłem się. Zacząłem kręcić się dookoła siebie, a przy tym głośno się śmiałem. Viola po chwili także zaczęła się śmieć w niebo głosy.
 - Widzisz? Jest fajnie! - krzyknąłem.
- Okupiłeś winy Verdas!- odkrzyknęła mi
- Oh, dzięki - pocałowałem ja w policzek.
- Fajna piosenka leci.- powiedziała i zaczęła nucić sobie pod nosem. Przyłączyłem sie do niej, a już po chwili darliśmy się na całe miasto. Gdy skończyliśmy, wszyscy ludzie zaczęli bić brawo, a my się śmialiśmy.
- Co jak co, ale mamy talent!- stwierdziłem- Może założymy duet?
- Haha, dobre Verdas - poklepała mnie po ramieniu
- Mówiłem poważnie.- powiedziałem z mega poważną miną
- Yhm, yhm - nie mogła powstrzymać sie od śmiechu.
- Dobra idziemy na lody! Głodny jestem- stwierdziłęm
- Leoś, jest późno.
- Nigdy nie jest za późno na jedzenie!
- Oj dobra, dobra
- No to co chcesz? Chińszczyzna? Włoska kuchnia? Ciastka? Lody? Sushi, Bajgle? Precle? 
- Nie wiem!
- No ja też! Jestem głodny! Zjem wszystko. Nawet ciebie.- poruszyłem śmiesznie brwiami
- Ani się waż!
- Ciekawe jakbyś smakowała...
- Verdas...
- No co? Albo wbierzesz co jemy, albo może zacznę od palców....?
- Nie wiem no... Ciastka!
- Dobra!
- Jej - zaśmiała się.
- To idziemy tam!- kryknąłem i pokazałem jakąś kawiarnie która o dziwo jest otwarta
- Idziemy - powiedziała bez entuzjazmu.
- Co smutasz?- zapytałem się
- Chcę spać - marudziła.
-Wiem jak cię rozruszać.- powiedziałem i zacząłem ją gilgać
- Nie! Vee Ve Veerdass przees tta ńń ppprosooszę! - krzyczała.
- Nie!-k rzyknałem
- A jak dostaniesz buziaka?
- Zastanowię się- pwoiedziałem i nadal ją łaskotałem
- szybbbko!
- Dobra, ale dwa.- postawiłem warunek
- Dobrze- Po pocałunku Violi uśmiechnalem się i w końcu doszliśmy do lokalu.Już miałem pociągnąć za klamkę gdy, do drzwi podeszła sklepowa i z drugiej strony przemieniła tabliczkę z "otwarte" na "zamknięte" Czy to są jakieś jaja?
- Kurde! Chce jeść! Oni sobie ze mnie żartują!- krzyczałem
- Ojjj, nie martw się Leoś. Jutro w szkole są pierogi - wsyzczerzyła się - a teraz wracajmy do domu.
- No dobra- odparłem zawiedziony



~Violetta~
Następnego dnia, jestem już w szkole, siedzimy na korytarzu ze wszystkimi, no prawie. Brakuje Leona, pewnie nie mógł spać, w końcu był głodny, ale i tak wpałaszował bóg wie co z lodówki. No ale, tak siedzimy i rozmawiamy o różnych tematach, a tu nagle przychodzi Leon.
- Cześć wam! - powiedział uśmiechnięty. - Lubicie Motoccros? - spytał i spojrzał na Fran, która dyskretnie pokazała mu kciuki do góry. "O co chodzi?"
- Em..... Leon, dlaczego zadajesz pytania od czapy?- zapytałam
- Po prostu, lubicie czy nie?
- Ja lubię.- powiedział Maxi
- A wy? - zwrócił się do reszty.
- Noooo nawet....- powiedziała Cami, dołączyła sie do tego Lu, Naty i Fede. 
- No a reszta! - zdenerwował się lekko.
- Tak! Gadaj o co chodzi!- krzyknęłam na niego
- Idziecie na wyścig - ukazał swe zęby.
- Verdas gadaj jaśniej!- krzyknęłam
- No będziecie oglądać wyścig, - powiedział wolno i wyraźnie.
- Ale po co my tam?-zapytała Cami
- No bo lubicie - mówił zestresowany Leon - przecież lubicie - dopowiedział.
- Co cię dziś napadło z tym motocrossem? - brnęła Cami
- A czemu nie?! To jest fajne - podrapał się po głowie.
- A kto się będzie ścigał? - próbował załagodzić sytuacje Maxi.
- Noooo ludzie.- odparł zestresowany
- Dokładniej Verdas - wkurzyła się Lu.
-Emmm.....Faceci, dokładnej trochę młodsi faceci.-
- Verdas - wysyczała przez zęby.
- Dokładniej ja.- powiedział na jednym wydechu

- Co?!?!?! - krzyknęli wszyscy


***
Witamy! Witamy!
Po długiej przerwie powracamy! 
Ale mi się zrymowało xD
I to był sekret Leośka ;d 
W końcu się dowiedzieliście!
Co by tu jeszcze powiedzieć.....
Tęskniłam za wami!
A Leonetta taka suodka! <33333
Ale nasz Leoś dziś rozrabiał.....



Tacy mężczyźni xD 
A Maxi taki niski :D




Chat~!~